środa, 16 października 2013

powrót

Wróciłam późną nocą . Jak na wolną kobietę przystało jechałam nieomalże dookoła Polski. Zahaczyłam o Karkonosze. Najpiękniejsza pora w takich górach. Było przepiękne słońce, a przez moje słoneczne okulary kolory stają się jeszcze bardziej nasycone.
Po południu było już jednak  trochę trudno. Jechałam z południa na północ i z lewej strony uporczywie świeciło słońce. Lubię je, ale nie wtedy, kiedy przeszkadza mi obserwować drogę. O tej porze roku jest już nisko i nie pomagają żadne samochodowe osłony. Pasażerowie mają zdecydowanie lepiej, w każdej chwili mogą zmienić pozycję, albo czymś - np szalikiem jak nie ma  rolet  - zasłonić szybę. Kierowca ma przechlapane na całej linii.

Przypomniałam sobie o moich ogromnych okularach. Nie lubię ich, bo wyglądam jak sowa, a oprawki opierają  się na policzkach. Mają jednakże ogromną zaletę  - zauszniki przy oprawce mają szerokość prawie 2 cm, nie pozwalają więc na wpadanie promieni z boku.  Tylko, czy je zabrałam ???

Były w  mojej samochodowej kosmetyczce, podarowanej przez Anię. Mam w niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy . To praktycznie kopia mojej torebki. A nawet trochę więcej !

Przy okazji wyciągnęłam też okulary tzw.  "blue blockery "do jazdy o zmierzchu, żeby już mieć je pd ręką.
Kiedyś używałam fotochromów, ale było mi za ciemno.

Po czterech godzinach jazdy zrobiłam sobie przerwę na kawę. Nie oparłam się maślanym bułeczkom z konfiturą z róży. Mam takie miejsce na trasie i nigdy go nie ominę. Nawet  pod groźbą przytycia następnych 20 deka.
Po następnych czterech godzinach musiałam zrobić sobie dłuższą przerwę z drzemką.
Nieważne, że miałam już niedaleko. Za wiele widziałam skutków zaśnięcia za kierownicą, żeby bagatelizować uporczywe ziewanie.
Zawsze staję na stacjach benzynowych pod lampą, zamykam drzwi na zamek, włączam cichutko muzykę i bezpiecznie zapadam w zdrowy sen. Budzę się po ok 20 min i mogę jechać dalej. Nie zamknęłabym oczu na  parkingu w lesie, z dala od cywilizacji.

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że wróciłaś! I wiesz na co czekam...i czekam...i czekam :-). I fajnie, że moje/Twoje COŚ było w Krakowie....ech wycieczki....

    OdpowiedzUsuń